Historia naszej Hodowli z Łódzkich Pól FCI
Naszą przygodę z hodowlą zapoczątkowała labradorka Luka z Rydzyńskiego Lasu, która trafiła do nas w wieku 10 tygodni i od razu zawojowała serca domowników, Była z nami prawie 15 lat, odeszła za Tęczowy Most 2 listopada 2017, Do końca była niekwestionowaną szefową, sercem czworonożnego stada. Ta śmietankowa sunia – ułożona, mądra, dystyngowana, po prostu wyjątkowa – dała podwaliny naszej miłości do rasy. Dzięki niej labradory stały się naszą pasją i zawładnęły całym naszym życiem. Oczywistym następstwem owego zakochania stali się kolejni przedstawiciele tej rasy… później już poszło z górki bo jak są trzy, to i czwarty się zmieści, a jak jest dziesięć to jedenasty nie zrobi różnicy…
Biszkoptowy Blondyn zamieszkał z nami jako drugi, trzeci Scooby Doo, po domowemu Skubeczek, pięknie wybarwiony na czekoladowo przedstawiciel rasy, Przyjechał do nas ze schroniska, nie opowie nam swojej historii ale można się tylko domyślać, że nie miał lekkiego życia. Niewiele później, również ze schroniska, dołączył do nas smutny, dziewięcioletni, rudy labek o imieniu Toffi. W schronisku powiedziano nam, że co prawda znaleziono jego właścicielkę ale ona już go nie chce i zrzekła się praw do niego. Siedział wycofany w kojcu z husky’m, który nie pozwalał mu wyjść z budy, ze śladami pogryzień na uszach i pysku, bieda z nędzą, bez szans na przyszłość. Nie myśląc długo zapakowaliśmy biedaka i przywieźliśmy do domu a stado przyjęło go spontanicznie i z czułością. Toffi okazał się kochanym pieszczochem i przeżył z nami ponad dwa lata, tworząc z Luką „stare dobre małżeństwo” (odszedł za tęczowy most w listopadzie 2014r.)
Jakiś czas potem, podczas spotkania z hodowcą naszej Luki, dowiedzieliśmy się o likwidacji hodowli z Rydzyńskiego Lasu. Stan zdrowia pana Leszka nie pozwalał mu na kontynuację pracy hodowlanej. Przez czterdzieści trzy lata poświęcone kynologii hodował głównie psy ras myśliwskich w tym beagle, które jako pierwszy sprowadził do Polski. Jest też międzynarodowym sędzią pracy psów, ma ogromne doświadczenie i wiedzę praktyczną z zakresu kynologii, którą po dziś dzień się z nami dzieli. Oczywistym wydało nam się, że nie możemy pozwolić, by taki dorobek poszedł w zapomnienie a psy trafiły w nieodpowiedzialne ręce, tym samym do stada dołączyły dwie czarne labradorki Hana i Lena, goldenka Oro oraz beagle Puma – obecnie Hana i Oro biegają szczęsliwe za TM a Lena oraz Puma są na zasłużonej emeryturze.
W maju 2013 roku pojawiły się kolejne dwie labradorki, całe nasze, przez nas wyhodowane, kochane i mądre czarna Wiwa i… waniliowa Wanilia, z którymi stawialiśmy pierwsze kroki na ringach wystawowych.
Dokładnie rok później, dzięki hodowli Magnus, do sfory dołączyły dwie niesforne rozrabiaki, beagle Lawenda i Niezapominajka. Wprowadziły do naszego domu powiew zaradnej wielce świeżości, która to powoduje, że mamy oczy dookoła głowy i permanentny stan alarmowy, gdyż te dwie cudne istoty potrafią sobie doskonale zorganizować zajęcie, kiedy człowiek nie patrzy. Wspinaczki, podkopy, przesadzanie roślin, rozbiórka samochodu etc. to tylko niektóre specjalności naszych „błyskawic”.